Po pandemii pracownicy oczekują pracy hybrydowej

Kobiet z dzieckiem pracuje na komputerze

Trwająca już ponad 2 lata pandemia sporo zmieniła na rynku pracy. To, co początkowo miało być tylko tymczasową zmianą, okazało się początkiem nowego trendu. Mowa tu o pracy zdalnej – część pracodawców oraz niemal wszyscy pracownicy docenili zalety home office’u. Teraz, gdy obostrzenia są luzowane i wracamy do starej “normalności”, wydaje się, że być może metamorfoza trybu pracy pozostanie z nami na stałe.

Praca zdalna posiada wiele zalet, z których główne to:

  • lepszy work-life balance, dzięki możliwości płynnego łączenia obowiązków zawodowych i rodzinnych (ważne szczególnie dla pracujących rodziców);
  • oszczędność czasu i pieniędzy poświęcanych na codzienne dojazdy (tutaj nie ma co ukrywać – było to zwykłe marnotrawienie);
  • oszczędność pieniędzy niezbędnych do utrzymania biura (często położonego w reprezentacyjnej lokalizacji, co generowało bardzo duże koszty).

Pracownicy wśród zalet pracy zdalnej często wymieniają też dużo mniej marnowanego czasu na nieproduktywne zajęcia i spotkania w biurze. To dotyczy szczególnie środowisk korporacyjnych.

Obecnie, gdy w całej Europie zdejmowane są pandemiczne obostrzenia, wielu pracodawców liczy na to, że ściągnie pracowników z powrotem do biura. Dzieje się tak mimo tego, iż w trakcie obowiązywania ograniczeń mobilności okazało się, że praca zdalna świetnie się sprawdza. Managerowie spodziewali się problemów z utrzymaniem zaangażowania zespołu oraz produktywności, jednak w wielu przypadkach stało się wręcz odwrotnie.

O ile kadra zarządzająca nadal optuje za powrotem do biur, o tyle pracownicy zdążyli docenić zalety pracy zdalnej i przyzwyczaić się do niej. Nie chcą więc wracać do trybu sprzed pandemii. Ewentualnie są w stanie zaakceptować rozwiązanie kompromisowe, czyli pracę w trybie hybrydowym – częściowo zdalnie, a częściowo na miejscu w biurze. Niechęć do powrotu do biur widać szczególnie, gdy się przyjrzymy branży, w której fachowcy mają bardzo mocną pozycję negocjacyjną i mogą dyktować warunki – programiści mimo zdejmowania obostrzeń nadal działają w trybie home office.

Uwidacznia się więc konflikt dążeń między pracownikami a kadrą zarządzającą. Ci drudzy nadal uporczywie trzymają się tradycyjnego modelu pracy. Próbują znaleźć sposoby na zwiększenie atrakcyjności pracy na miejscu, np. aranżując nowoczesne przestrzenie biurowe, wyposażając je w części rekreacyjne, wynajmując biura w miejscach z rozwiniętą infrastrukturą dookoła. Jednak nie przekonuje to pracowników, ponieważ takie działania kompletnie nie adresują ich oczekiwań – a te oczekiwania to większa elastyczność, oszczędność czasu i możliwość skupienia się na pracy w prywatnej przestrzeni.

Jedynym sensownym rozwiązaniem, które jest rozpatrywane przez pracodawców jako zachęta do powrotu do biura, to wdrożenie czterodniowego tygodnia pracy lub skrócenie czasu pracy do 7 godzin na dobę. Zredukowałoby to negatywny impakt pracy w biurze na życie prywatne, dając jeden dodatkowy dzień na zajęcie się prywatnymi sprawami lub dodatkową godzinę.

Ciężko powiedzieć, jak potoczą się dalej losy pracy zdalnej. Jak już wspomnieliśmy, ci fachowcy, którzy mogą dyktować warunki, pozostają w trybie zdalnym – taki jest ich wybór. Ci, którzy muszą przyjąć postawę bardziej kompromisową, niechętnie akceptują powrót do biura. Kadra zarządzająca dorabia do tego swoją narrację, która zazwyczaj niewiele ma wspólnego z rzeczywistością i tym, jak sytuację odbierają pracownicy. Pozostaje mieć nadzieję, że w jak największej liczbie firm wyciągnie się jednak wnioski z doświadczeń czasu pandemii i nie będzie się na siłę forsowało do powrotu realiów sprzed dwóch lat. Jest to ważne nie tylko ze względu na jakość życia pracowników, ale też ma to znaczenie dla funkcjonowania miast i ekologii – nadmierny ruch prywatnych samochodów, w dużym stopniu generowany przez codzienne dojazdy do biur, ma destruktywny wpływ i na miasto, i na środowisko naturalne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.