Za siłę polskiej gospodarki odpowiada eksport

Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, że załamanie polskiego PKB w drugim kwartale tego roku było spowodowane załamaniem konsumpcji. Okazuje się jednak, że nic bardziej mylnego i winę za to ponosi spadek eksportu. Czy zatem nie konsumpcja prywatna, a eksport odpowiada za siłę polskiej gospodarki? Tak wynika z badań firmy EY.

Przypomnijmy, że Produkt Krajowy Brutto to zagregowana wartość dóbr i usług, wytworzonych przez krajowe i zagraniczne czynniki produkcji na terenie danego kraju.

Według metody wydatkowej na PKB składają się: wartość konsumpcji, wydatki rządowe i zmiana stanu zapasów. Natomiast w metodzie dochodowej PKB jest sumą: dochodów z pracy, dochodów z kapitału, dochodów państwa i amortyzacji.

Spadek PKB? Konsumpcja nie jest winna!

Marek Rozkrut, główny ekonomista EY w Polsce zaznacza, że postrzeganie siły polskiej gospodarki tylko przez pryzmat konsumpcji jest błędnym założeniem. Koronakryzys pokazał bowiem, że to nie załamanie konsumpcji prywatnej przyniosło tak duże szkody, odzwierciedlone w PKB. Winne było załamanie eksportu, który stanowi teraz 39% krajowej produkcji. Warto zaznaczyć dynamiczny rozwój tego obszaru, bo jeszcze 25 lat wcześniej było to tylko 16%. Resztę nabywców polscy producenci znajdowali w kraju.

Według danych, zgromadzonych przez EY recesja, która miała miejsce w drugim kwartale tego roku, głównie wynikała z lockdownu i konieczności przerwania pracy w krajowych zakładach produkcyjnych.

Polska jest znaczącym dostawcą komponentów w Europie i przerwanie łańcucha dostaw przez zamrożenie gospodarki wpłynęło na znaczne ograniczenie przychodów w krajowych przedsiębiorstwach.

Jeśli więc spadki w eksporcie komponentów były notowane, to naturalnie pogorszyła się kondycja całej polskiej gospodarki, której eksport stanowi dużą część.

A co z konsumpcją?

Trudno jednak nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że spadek konsumpcji prywatnej również miał wpływ na to, co teraz dzieje się w gospodarce. Wynika to oczywiście z niestabilnej sytuacji na rynku pracy. Jeśli ludzie tracą pracę albo wisi nad nimi widmo zwolnienia, to niechętnie kupują więcej niż podstawowe produkty, a większe zakupy, które nie są pilne, zostawiają na lepsze czasy.

To dlaczego tak duży spadek konsumpcji nie przełożył się bezpośrednio na spadek PKB? Ten wskaźnik ujmuje dobra wytworzone w Polsce. A krajowi konsumenci przestali kupować towary, głównie wyprodukowane w innych krajach, takie jak: paliwo, samochody czy tekstylia.

W przypadku produktów podstawowych, a dodatkowo takich, które są produkowane lokalnie (np. żywność) spadek popytu nie jest wyraźnie zauważalny. Przez cały okres pandemii popyt jest względnie stabilny, oczywiście oprócz przełomu lutego i marca, kiedy Polacy masowo robili zakupy na zapas, a popyt na artykuły spożywcze wystrzelił do góry.

Teraz jednak sytuacja wraca do normy, a gospodarka powoli się stabilizuje. Skutki tego kryzysu będziemy jeszcze odczuwać przez co najmniej kilka lat i trzeba mieć tego świadomość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.